Rozdział wstawiam specjalnie dla K., która choć nie pisze komentarzy, czyta wszystkie rozdziały i jeszcze dopytuje się, kiedy będzie następny. Dziękuję ;*
Pocałunki Breeny były równie słodkie co poprzednio. Lennan nie wzbraniał się i pozwolił, by trwały i trwały niemal nieskończoność. Objął dziewczynę w talii, a ona łaskotała jego policzki długimi włosami i sprawiała, że przez chwilę poczuł coś, co do złudzenia przypominało szczęście.
Oczywiście wszystko było efektem fizycznej przyjemności, ale Lennana to nie obchodziło. Przy Breenie życie wydawało się takie zwyczajne, takie proste. Nie musiał się martwić, że ktoś złamie mu serce – nie angażował się emocjonalnie. Jednocześnie chociaż na krótką chwilę był zdolny zapomnieć o Lavenie, bo kiedy usta jego i Breeny się spotykały, nie istniało nic innego.
Nie sądził, by kiedykolwiek zakochał się w czarnowłosej dziewczynie. Miał pewność, że jego serce już zawsze będzie umierać z tęsknoty za Laveną. Breena była tego w pełni świadoma i póki cała sytuacja jej nie przeszkadzała, oboje usiłowali jedynie cieszyć się chwilą.
W pewnym momencie Lennan poczuł na sobie czyjś wzrok. Od razu stracił ochotę na odwzajemnianie pocałunków. Obawiał się, że to matka albo brat niezapowiedzianie odwiedzili go w warsztacie. Zaczął wyplątywać palce z włosów Breeny.
Ale to nie matka stała w progu, a także nie Aidan. To była Lavena. Usta zacisnęła w wąską kreskę, jakby coś bardzo ją rozgniewało.
– Lennanie – odezwała się w końcu, a jej głos brzmiał obco i bardzo nieprzyjemnie.
– Witaj, Laveno – podszedł do niej powoli, kiedy wreszcie zdołał uwolnić ręce. Ukłonił się i ucałował przegub dziewczyny. Tak bardzo nienawidził drżenia swojego serca za każdym razem, gdy ją widział.
– Witaj, Laveno, jestem Breena – uśmiechnęła się czarnowłosa, która stanęła tuż obok Lennana. Wyciągnęła przed siebie rękę.
Lavena niechętnie uścisnęła dłoń, natomiast Breena wcale nie sprawiała wrażenia skrępowanej. Wręcz przeciwnie, Lennan odnosił wrażenia, jakby szczyciła się tym, że Lavena przyłapała ich w nieco intymnej sytuacji. Zdawało się, że swoją wyprostowaną postawą i nieznacznym uśmiechem daje do zrozumienia byłej miłości Lennana, że teraz chłopak odwzajemnia pocałunki kogoś innego, z kim innym spędza czas i z kim innym się śmieje.
Lavena zdawała się coraz bardziej poirytowana obecnością Breeny. Uważnie przyglądała się dziewczynie, najwidoczniej doszukując się czegoś w jej wyglądzie. Jeśli zamierzała porównywać się do nowej znajomej Lennana, musiała odczuć rozgoryczenie. Breena miała bowiem o wiele doskonalsze kształty, nawet jeśli twarzy brakowało czegoś, od czego szybciej bije serce.
– Czy możemy porozmawiać? – zapytała Lavena. Wciąż lekko się krzywiła.
Lennan skinął głową, natomiast Breena beztrosko podbiegła do blatu, na którym zwykła siadać i zaczęła wymachiwać nogami. Po drodze zmierzwiła Lennanowi włosy. Na ten widok Lavena zmarszczyła czoło.
– Chodziło mi o rozmowę na osobności – dodała, kiedy dotarło do niej, że Breena nigdzie się nie wybiera.
Lennan skinął głową i opuścił warsztat, zostawiając w nim Breenę, która nadal beztrosko machała nogami. Zatrzymali się za boczną ścianą warsztatu. Chłopak uważnie przyglądał się pięknym kościom policzkowym i oczom w kolorze gołębiowym, które tak bardzo pokochał. Lavena jeszcze dłuższą chwilę milczała.
– A więc to jest twoja nowa wybranka? – zapytała. W jej głosie pobrzmiewał żal.
Lennan nie do końca rozumiał całą sytuację. Czyżby Lavena była zazdrosna? Czy to możliwe, że jeszcze coś do niego czuła? Może widok dawnego ukochanego całującego kogoś innego, wplatającego palce we inne włosy, sprawił, że dziewczyna uświadomiła sobie, że miłość wcale nie przeminęła? Może żałowała zaręczyn z tamtym mężczyzną, zakończenia poprzedniego, słodkiego związku… Ale nie, Lennan nie mógł myśleć w ten sposób. To byłoby jego zgubą.
– Nie odpowiadaj, jeśli nie chcesz – westchnęła. Lennan rzeczywiście wolał milczeć. Nie potrafiłby skłamać, a gdyby wyznał prawdę, Lavena czułaby satysfakcję. – Przyszłam oddać pieniądze. No i zapytać, czy przemyślałeś naszą rozmowę. Będziemy się przyjaźnić?
Wręczyła mu trzy miedziane monety, które do tej pory ściskała w pięści. Lennan przez chwilę przyglądał się im z uwagą, nie chcąc patrzeć na dziewczynę, która złamała mu serce. Już zamierzał powiedzieć, że się zgadza. To nic, że w ten sposób skazywał się na ból, to nic, jeśli choć cząstkę życia dzięki temu spędzić przy Lavenie. Przecież kochał ją tak bardzo, tak rozpaczliwie! Ale właśnie wtedy przypomniał sobie słowa Deirdre.
– Wybacz, Laveno, ale na razie nie powinniśmy się widywać – odpowiedział, spoglądając jej prosto w oczy. Obawiał się, że będzie go to kosztowało wiele sił, ale poczuł nagły przypływ odwagi.
– Jak to? – wyjąkała, mrugając z dezorientacją. Do tej pory dostawała wszystko, czego pragnęła. – Jesteś pewien? Przecież tyle nas łączy…
– Wiem – przerwał jej, nadal nie odwracając wzroku. – Ale wiele nas też dzieli. Skup się na swoim narzeczonym, na organizacji wesela, na tym, co dla ciebie najważniejsze. Może potem odnowimy znajomość. Na razie chcę żyć własnym życiem.
Najwyraźniej Lavena była w szoku, że Lennan może mieć coś takiego jak własne życie, że może funkcjonować bez niej u swego boku. Zresztą wcale się nie myliła, bo w momencie jej odejścia świat Lennana zatrzymał się i wszystko wciąż pozostawało tak samo ponure i szare, mimo barw i piękna, jakim emanowało Mór. Jednak chłopak nie zamierzał o tym mówić, pokazywać, jak wiele znaczył dla niego związek z Laveną. Udawał silnego, niewzruszonego, chociaż w środku już zaczynał żałować dopiero co podjętej decyzji.
Nagle poczuł ramiona oplatające go za szyję. Obrócił się zdezorientowany i zobaczył Breenę, która bez skrępowania pocałowała go w policzek. Lavena przyglądała się wszystkiemu z rosnącym zdziwieniem i czymś, co bardzo przypominało urażoną dumę.
– Miło, że wpadłaś, Laveno – Breena po raz kolejny niewinnie się uśmiechnęła. – Przepraszam za swoją nieuprzejmość, ale Lennan naprawdę powinien wracać do pracy. Otrzymał duże zlecenie, a ja pilnuję, by nic go nie rozpraszało. – Uśmiech wciąż nie schodził jej z twarzy.
– Oczywiście, nie chciałam przeszkadzać. Do widzenia, Lennanie. Mam nadzieję, że szybko się znów zobaczymy. Do widzenia, Breeno. Miło było cię poznać.
– Ciebie również – uśmiechnęła się dziewczyna, oplatając rękami szyję Lennana, jakby chciała w ten sposób podkreślić, że teraz chłopak należy do niej. – Nie lubię jej – dodała, gdy Lavena dostatecznie się oddaliła. – Przychodzi tu i wyobraża sobie, że będziesz pragnął każdej sekundy spędzonej u jej boku. Jest okrutna i niezwykle próżna.
– Ale ma rację – niechętnie przyznał Lennan. Nienawidził siebie za to, że wciąż kochał tę dziewczynę.
– Bez różnicy. Tym lepiej zrobiłeś, że postanowiłeś ograniczyć waszą znajomość. Nie można wciąż trzymać się przeszłości, szczególnie, kiedy sprawia ból. Teraźniejszość jest o wiele przyjemniejsza.
Stanęła przed nim, odważnie spoglądając w jego oczy. Rękami po raz kolejny objęła jego szyję, a na palec nawinęła jeden z przydługich kosmyków. Lennan pokręcił głową, chcąc odsunąć od siebie dziewczynę. Widział, że ma ochotę go pocałować, ale nie sądził, iż powinien jej na to pozwolić. Przecież myślami tkwił przy innej kobiecie, a Breenie coraz bardziej na nim zależało.
– Breeno…
– Tak, wiem. Nie kochasz mnie, a istnieje ryzyko, że ja za bardzo się zaangażuję…
Przewróciła oczami, jakby miała dość wysłuchiwania podobnych rzeczy. Lennan nic z tego nie rozumiał. Jego oskarżano o masochistyczne zapędy, a kiedy dziewczyna czyniła to samo, nagle miał to zaakceptować?
– No właśnie… Wciąż myślę o Lavenie i to się szybko nie zmieni. Może nigdy.
– To właśnie twój problem. Za dużo myślisz. I za dużo mówisz. Czasem zamiast się odzywać, po prostu zamilcz.
– Ale…
– Nie ma „ale” – westchnęła, nieco już poirytowana.
Lennan wzruszył ramionami i nagle stracił ochotę na roztrząsanie problemów. Po co myśleć o Lavenie, skoro na zawsze odeszła? Po co tracić czas na zmartwienia, podczas gdy obok miał tyle okazji na zaznanie przyjemności? Postanowił zamknąć Breenie usta. Przyciągnął ją do siebie jednym stanowczym ruchem. Kiedy po chwili oderwali się od siebie z zaczerwienionymi policzkami, przyspieszonym oddechem i zamglonym spojrzeniem, dziewczyna radośnie oznajmiła:
– I o to chodzi, takiego cię lubię – zdecydowanego, chwytającego chwilę. W życiu chodzi o zabawę. Tylko tyle i nic więcej. Nie ma powodów, by się smucić, kiedy wokół mamy tyle przyjemności.
~*~
Rozdział znowu krótki, ale tak się złożyło, że akurat te ostatnie miały mniejszą objętość. Kolejna konfrontacja z Laveną i pomoc Breeny w takiej nieprzyjemnej dla Lennana chwili. Jestem ciekawa, co teraz sądzicie o czarnowłosej .Czy nadal większość z Was za nią nie przepada?
Święta już się skończyły, więc świątecznych życzeń nie zdążyłam Wam złożyć, za to zbliża się koniec roku. Życzę więc Wam, żebyście dalej pisali, rozwijali się i byli coraz lepsi w tym, co robicie, żeby kolejny rok był jeszcze lepszy, pełen nowych pomysłów, wielu wyzwań i wielu sukcesów. A że koniec roku skłania mnie zawsze do jakichś głębszych przemyśleń, to chciałam przy okazji jeszcze Wam podziękować za to, że jesteście, że czytacie to, co piszę i że tak wielu z was zostawia po sobie komentarze, które czytam z uśmiechem. Potraficie wychwycić błędy, których ja po setnych poprawkach nie byłam w stanie wypatrzeć no i przede wszystkim sprawiacie, że mam więcej energii i zapału do pisania i wciąż się rozwijam i próbuję pisać kolejne historię, które uparcie wysyłam do wydawnictw z nadzieją, że kiedyś otrzymam pozytywną odpowiedź. Gdybym pisała do szuflady, pewnie już dawno straciłabym zapał.
Święta już się skończyły, więc świątecznych życzeń nie zdążyłam Wam złożyć, za to zbliża się koniec roku. Życzę więc Wam, żebyście dalej pisali, rozwijali się i byli coraz lepsi w tym, co robicie, żeby kolejny rok był jeszcze lepszy, pełen nowych pomysłów, wielu wyzwań i wielu sukcesów. A że koniec roku skłania mnie zawsze do jakichś głębszych przemyśleń, to chciałam przy okazji jeszcze Wam podziękować za to, że jesteście, że czytacie to, co piszę i że tak wielu z was zostawia po sobie komentarze, które czytam z uśmiechem. Potraficie wychwycić błędy, których ja po setnych poprawkach nie byłam w stanie wypatrzeć no i przede wszystkim sprawiacie, że mam więcej energii i zapału do pisania i wciąż się rozwijam i próbuję pisać kolejne historię, które uparcie wysyłam do wydawnictw z nadzieją, że kiedyś otrzymam pozytywną odpowiedź. Gdybym pisała do szuflady, pewnie już dawno straciłabym zapał.
Najzwyczajniej w świecie jestem dumna z Lennana :) W końcu - choć z bólem - powiedział to, co Lavena powinna usłyszeć. Przyjaźń w tym wypadku byłaby tylko smutkiem i bólem dla chłopaka, a dla niej pewnym dobudowaniem - w moim mniemaniu i tak już wysokiej - samooceny. No i jak pięknie czytało się to, gdy Lennan otoczony przez Lavenę i Breenę, mimo wszystko przypomniał sobie o słowach Deirdre. :)
OdpowiedzUsuńOgólnie świetny pomysł z tym przyłapaniem na pocałunku. W ten sposób szybko można odczytać Lavenę, której niezadowolenie mówi prawie wszystko.
Co do Breeny, to trochę zmieniałam do niej swoje nastawienie. Wydaje mi się, że tylko chce wyjść na inną i niezależną dziewczynę, która robi co lubi. Jednak nie do końca wierzę w jej słowa odnoście uczuć i oczekiwań wobec Lennana.
Swoją drogą Cahan i Breena wydają mi się jakby trochę podobne. Wolne, niezależne i zadowolone z życia. :)
Brak w tym komentarzu jakiejkolwiek chronologii, no ale tak też bywa.
Pozdrawiam, Sapphire ;*
Rozdział rzeczywiście króciutki.
OdpowiedzUsuńJa tam lubię Breenę ;) Mam wrażenie, że ich związek to nie jest i nie będzie nic bardzo poważnego, ale pewnie, jak jednak okaże się, że nie będą mieli z kim być, to wezmą ślub, Lennan będzie taki jaki jest teraz, a Breena po pewnym czasie się znudzi i go zdradzi. Tak widzę przyszłość ich związku. Wiem, nie jest kolorowo, ale ja zawsze piszę czarne scenariusze. Takie są ciekawsze ;)
Dobrze, że postanowił narazie nie przyjaźnić się z Laveną. Nie jest tego warta. Jakby ciągle trwał w jakiejś relacji z nią, to nigdy by nie wyszedł z tego dołka, w którym jest (a może był? Bo w sumie już jest o wiele lepiej, nieprawdaż? c:)
Ciekawi mnie teraz co wyniknie z przyjaźni Deirdre z Lennanem. Bo bariera na pewno nie pomoże. Mam nadzieję, że będę mogła niedługo znowu poczytać o Deirdre, jakoś mnie tak ciekawi co tam u niej ;)
O ile Breenę można lubić albo nie, to Lavenę starałam się raczej wykreować tak, żeby nie wzbudzała niczyjej sympatii. No cóż, to zapatrzona w siebie dziewczyna z niezwykle wysoką samooceną, która chciałaby, aby świat leżał u jej stóp, a mnóstwo mężczyzn umierało z powodu nieodwzajemnionej miłości. Widok Breeny całującej Lennana zdecydowanie ją zezłościł.
OdpowiedzUsuńJak to będzie dalej z Breeną dowiesz się w kolejnych rozdziałach, bo to akurat postać, która będzie się przewijać przez tę historię aż do końca.
Wiem, że zjawiam się u Ciebie z ogromnym opóźnieniem i bardzo za to przepraszam! Myślałam, że uda mi się być na bieżąco na czytanych przeze mnie blogach, ale jak widać niezbyt mi to wyszło...
OdpowiedzUsuńEh... pomijając to. Bardzo podoba mi się ten rozdział, chociaż fakt, jest króciutki. Uwielbiam go jednak za to, że nos Laveny w nim został w jakimś sensie "utarty". To jest tak, jakby w jednej sekundzie spadła na chwilę ze swojego piedestału i wcale jej się to nie spodobało. Niemniej jednak Breena przydała się. Ta niezwykle pewna siebie dziewczyna po prostu wie, co zrobić. Co prawda wciąż jest trochę trudno mi się oswoić z tym, że całuje się z Lennanem, ale skoro daje to też pozytywne skutki, to czemu nie? Poza tym współczuję dziewczynie, bo nie wydaje mi się, aby chłopak kiedykolwiek odwzajemnił jej uczucia...
Jestem ciekawa, co wydarzy się dalej. Zresztą chyba jak zawsze. No i chciałabym poczytać o Deirdre. A i tak swoją drogą: mimo, że rozdział jest krótki, to jest on jednocześnie naprawdę dobry :) Pozdrawiam! ;*
Przyznam się szczerze do tego, że ja też coraz częściej myślę o wydaniu czegoś, ale moje myślenie to jedno, a realia to drugie. Póki co mam na koncie jedną pozytywną odpowiedź, ale także wiązała się z dopłatą. Coraz częściej myślę by spróbować w jakimś wydawnictwie ebooków, bo wtedy też inaczej patrzą inne wydawnictwa, te drukowane, że tak je nazwę, gdy już ma się coś na koncie wydawniczym. Póki co jednak bawię się w blogsferze, piszę, odpowiadam, czytam i komentuję i dobrze mi z tym. Swoją drogą, ty się bardzo przejmujesz zaległościami, a ja już dawno przestałam. Czytam gdy mam czas, gdy coś mi się podoba, to zawsze wracam, tak jak do ciebie po około roku. Nie pamiętam dokładnie ile, ale wiem, że sporo minęło odkąd zostawiłam swój komentarz pod prologiem tego opowiadania. Chcę byś wiedziała, że powrotu tutaj nie żałuję.
OdpowiedzUsuńCo tyczy się ciemnowłosej, to ja jakoś nigdy jej nie nienawidziłam. Lubiłam ją. Lubię nadal. Wydaje mi się, że w twoich opowiadaniach to bohaterki mają większe jaja xD A jeśli już jesteśmy przy temacie bohaterek, to rodzice D mi przyszli na myśl. Tam pokazałaś matkę, świetnie ją przedstawiłaś, a o ojcu jakbyś zapomniała. Brakuje mi tego pana na E i chciałabym go lepiej poznać.
Może ebooki to rzeczywiście dobry pomysł, chociaż to jednak nie to samo, co wersja papierowa. Póki co traktuję każdą odmowę jako motywację do pracy nad stylem i tworzenia nowych historii i tak próbuję i próbuję, a przy okazji się rozwijam. Teraz też mam koncepcję na nowe opowiadanie, póki co dopracowuje szczegóły, a potem zacznę pisać i też roześlę do wydawnictw. Kto wie, może tym razem się uda...?
UsuńCałkiem możliwe. Lennan i Oisin rzeczywiście momentami są mniej męscy niż chociażby taka Breena ;p