Kiara
poprawiła różową suknię i jeszcze raz przyjrzała się własnemu odbiciu. Materiał
był miękki i delikatny. Krój idealnie podkreślał wszystkie walory figury, poza
tym w różu dziewczynie było do twarzy. Matka zawsze jej to powtarzała. Ten kolor
kojarzył się z niewinnością i delikatnością, dlatego wydawał się wprost idealny
na ślubną ceremonię.
Na chwilę smutek
zagościł na nastoletniej twarzy. Wszystko przez to, że życie Kiary tak
błyskawicznie ulegało zmianom. Nie była pewna, czy jest gotowa opuścić rodzinny
dom, zamieszkać z mężem i wychowywać dzieci. Sama czuła się jeszcze dzieckiem,
chociaż wszyscy uparcie nazywali ją kobietą. Wiele jej rówieśniczek wiodło już
szczęśliwe życie u boku mężczyzn, wychowywało swoje pociechy. Kiara też o tym
marzyła, a jednocześnie chciałaby na zawsze pozostać małą dziewczynką. Tak było
o wiele łatwiej – przed każdym problemem mogli ją ochronić rodzice.
– Wyglądasz pięknie –
uśmiechnęła się matka. – Bardzo przypominasz mnie samą dwadzieścia lat temu.
Wtedy też szykowałam się do ślubu. Ale do mnie róż nigdy nie pasował. Na
ceremonię poszłam w błękicie. Nawet nie wiesz, jak bardzo się bałam, bo
praktycznie nie znałam twojego ojca. Ale na szczęście okazało się, że podjęłam
najlepszą możliwą decyzję, wybierając go na męża.
Kiara odpowiedziała
bladym uśmiechem. W Ádh małżonków
dobierało się ze względu na zamożność czy nazwisko. Jedynie w klasie trzeciej,
gdzie wszyscy byli tak biedni, że czasem nawet nie mieli nazwisk, kierowano się
miłością.
Drzwi do izby otworzyły
się po raz kolejny i do pokoju weszła Cahan. Nie była tak poważna jak matka. Na
widok siostry szeroko się uśmiechnęła i mocno ją przytuliła, gniotąc suknię i
czochrając blond włosy upięte w idealny kok.
– Cahan, co ty
wyprawiasz?! – oburzyła się matka.
– Spokojnie, przecież
to nie dzień ślubu. Zresztą Kiara może się znowu uczesać – wzruszyła ramionami
Cahan. – Mam ochotę przytulić siostrę, póki jeszcze z nami mieszka.
Kiara się wzdrygnęła.
Perspektywa nadchodzących zmian działała na nią paraliżująco. Nawet wspomnienie
ciepłego uśmiechu Alana nie potrafiło odpędzić złych myśli. Matka dodała coś
pod nosem, po czym opuściła pokój, a Kiara przyjrzała się siostrze.
Od kilku dni Cahan
chodziła zamyślona. Z pozoru nic się nie zmieniło, a jednak chwilami na jej twarzy
pojawiały się uczucia, których Kiara nie była w stanie zidentyfikować. Z
jakiegoś powodu odczuwała niepokój, widząc siostrę w takim stanie. Do tej pory
wiedziała o jej życiu niemal wszystko, a teraz powstał pomiędzy nimi mur. Czy
to ze względu na perspektywę rychłego rozstania?
– Wszystko u ciebie
dobrze? – zapytała Kiara, usiłując wyswobodzić się z kłopotliwej sukni. Cahan
ruszyła jej z pomocą.
– Tak. A czemu pytasz?
Nadal kłócę się z rodzicami, wymykam się z domu…
Przez chwilę w
milczeniu zmagały się z materiałem. W końcu Kiara zdołała zdjąć sukienkę. Jej
włosy były w całkowitym nieładzie. Teraz już na pewno musiała je uczesać.
Podeszła do krzesła, na którym leżała suknia w odcieniu brzoskwini. Była mniej
szykowna i zdecydowanie wygodniejsza niż ta ślubna.
– Nie wiem. Po prostu
wydawało mi się… Nieważne – westchnęła. – Odniosłam wrażenie, że coś się
zmieniło. Ale to pewnie tylko złudzenie.
– Oj, Kiaro. Czemu wiecznie
się czymś martwisz? Jesteś moją młodszą siostrzyczką i zawsze nią będziesz –
uśmiechnęła się Cahan.
Może rzeczywiście Kiara
zaczynała popadać w obłęd? Za dużo się ostatnio działo. Cahan znikała coraz
częściej, cała rodzina de Burgh denerwowała się ceremonią ślubną, a Deirdre…
Wydawała się bardzo smutna, jakby próbowała uporać się z życiową tragedią.
– Cahan, a czy wiesz,
co się dzieje z Deirdre?
– Nie – dziewczyna
nagle spoważniała i usiadła na łóżku. – Chodź tu – wskazała ręką na podłogę
przed sobą i chwyciła w rękę szczotkę. Chociaż Cahan była starsza jedynie o
kilka chwil, zawsze traktowała siostrę jak kogoś, kim trzeba się opiekować. To
dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że to Kiara była tą rozważną i posłuszną
rodzicom. – Właściwie ostatnio prawie jej nie widuję.
– No właśnie. Ja też
nie. Kiedy ostatnio przyszłam do jej domu, otworzyła z zapuchniętymi oczami.
– Może ma jakieś
problemy w domu, o których nie chce nam mówić…
– Czyli ty też nic nie
wiesz? – Z jakiegoś powodu Kiara odczuła ulgę. Obawiała się, że to przez
zbliżający się ślub powoli traci kontakt z przyjaciółką i z siostrą. – Ale
przecież ona rzadko kłóci się z rodziną. A nawet jeśli, to nigdy nie w takim
stopniu, by przez kilka dni nie wychodzić z domu.
– No to może znowu
pojawiły się kłopoty z Oisinem… – zamyśliła się Cahan. – On nigdy nie
przestanie jej kochać, więc póki co będzie miała wyrzuty sumienia. A potem,
zgodnie z obietnicą, go poślubi, a wtedy widok jej zapuchniętych oczu będzie
już normalnością.
Kiara nienawidziła
sytuacji, z których nie potrafiła znaleźć wyjścia. Zawsze była zaradna, chociaż
większość rzeczy osiągała dzięki swojemu wdziękowi. Zadziwiające, jak wiele zdołała
otrzymać dzięki uśmiechowi i udawanej bezbronności. Mężczyźni zawsze byli
gotowi pomóc, kiedy potrzebowała coś przenieść, coś zrobić. W razie innych
problemów miała siostrę i przyjaciółkę.
– Chyba powinnyśmy z
nim porozmawiać – zdecydowała Cahan i poderwała się z łóżka. Wciąż trzymała w
ręce szczotkę, więc przy okazji pociągnęła Kiarę za włosy.
– Mogłabyś trochę
uważać – jęknęła dziewczyna i zaczęła rozmasowywać obolałą głowę.
– Już nie bądź taka
delikatna – parsknęła Cahan. – To co, idziemy?
– Teraz?
– A masz coś
ciekawszego do roboty?
Podczas drogi do domu Oisina Kiara wyczekiwała,
aż siostra wyzna, czemu jej spojrzenie coraz częściej staje się zamglone. Nic
takiego nie nastąpiło.
Osin wyglądał na bardzo
zdziwionego, kiedy służba oznajmiła mu, kto przyszedł. Do tej pory widywał się
z przyjaciółkami Deirdre tylko w jej obecności.
– Cahan, Kiara! Coś się
stało? – Oisin z zakłopotaniem podrapał się po głowie.
– Właściwie
przyszłyśmy, żeby zadać ci to samo pytanie – Cahan zmrużyła oczy i weszła do
środka, nie czekając na zaproszenie.
Dziewczyna zazwyczaj
była miła dla Oisina i chyba naprawdę go lubiła, ale w tej chwili to nie miało
żadnego znaczenia. Jeśli ktoś krzywdził jej rodzinę albo przyjaciół, od razu
stawała się złośliwa i nieco przypominała drapieżne zwierzę, gotowe w każdej
chwili rozszarpać gardło przeciwnika.
Oisin chyba dostrzegł
niepokojący wyraz twarzy Cahan, bo w jego oczach pojawiło się zdziwienie, a
potem chłopak bez słowa zaprowadził obie siostry do swojego pokoju. Było to
ładnie urządzone miejsce, choć wolne od przepychu charakterystycznego dla
mieszkańców klasy pierwszej. Jak na kogoś ze szlachetnej rodziny Oisin pozostawał
naprawdę skromny.
– No dobrze, a więc o co
dokładnie chodzi?
Cahan rozsiadła się na
krześle naprzeciwko chłopaka i pochyliła się w jego stronę. Nadal mrużyła oczy,
jakby chciała dostrzec na twarzy Oisina jakąkolwiek, choćby najmniejszą oznakę
fałszu. Kiara tymczasem usiadła obok i zaczęła nerwowo wygładzać zagięcia na
sukni.
– Co się dzieje z
Deirdre?
Przez chwilę wydawało
się, że Oisin nie zrozumiał pytania. Cahan wyraźnie miała ochotę zacząć
krzyczeć. Kiara skuliła się, przygotowana na wybuch złości.
– Właściwie mógłbym was
zapytać o to samo. Deirdre ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje…
– Och i nie ma to nic
wspólnego z tym, że ciągle jej mówisz, jak to bardzo ją kochasz i wzbudzasz w
niej poczucie winy? A może chodzi o to, że ją pocałowałeś, żeby czuła się jeszcze
gorzej?
– Co?
– Oj, Oisinie, nie
udawaj takiego niewiniątka. Przecież doskonale wiemy, co się dzieje między
wami. Do tej pory mi to nie przeszkadzało, ale odkąd nasza przyjaciółka
wygląda, jakby cierpiała na załamanie nerwowe, zdecydowanie nadszedł czas, żeby
coś z tym zrobić.
Kiara czuła się
nieswojo. Cahan już zaczęła podnosić głos i chociaż Oisin nadal pozostawał
spokojny, tę wymianę zdań można było śmiało nazwać kłótnią.
– Ale nie robiłem nic
złego…
– Nie robiłeś nic
złego? – Cahan skrzyżowała ręce. – Ciekawe. Od kiedy to ciągłe powtarzanie komuś,
że się go kocha, tylko po to, by wzbudzić w nim wyrzuty sumienia, jest niczym
złym? Czy może po prostu założyłeś, że skoro sam cierpisz, to musisz
unieszczęśliwiać innych? Nie wiem, czy to przez ten wasz pocałunek, czy może
tyle się pastwiłeś nad Deirdre, w każdym razie teraz to zupełnie inna osoba.
Kiedy ostatnio ją zobaczyłam, wyglądała, jakby miała się rozpłakać.
– Wiem – mruknął. – Ale
to nie z mojej winy.
Kiara widziała
zaciśnięte pięści siostry i przeczuwała, że zaraz do uszu ich wszystkich
dobiegnie nieznośny wrzask. To była tylko kwestia czasu.
– Och, nie wiedziałam,
że ludzie tak bez przyczyny nagle miewają koszmarny humor.
– Nie bez przyczyny.
Przecież ona ciągle się martwi, że nikogo prawdziwie nie pokocha i będzie
nieszczęśliwa do końca życia. A poza tym myślałem, że o coś się pokłóciłyście.
Kiedy przyszła do mnie kilka dni temu…
– O! No właśnie! Od
kilku dni jest taka. Co jej zrobiłeś?
– Nic jej nie zrobiłem
– Oisin pozostawał zadziwiająco spokojny, choć Cahan już praktycznie krzyczała.
Kiara nie wyobrażała sobie jednak, by chłopak mógł podnieść głos. Zawsze mówił
cicho i powoli. – Przyszła do mnie cała roztrzęsiona i jeszcze prosiła o…
Urwał niespodziewanie i
wbił wzrok w podłogę.
– O co cię poprosiła?
– Nie mogę…
– Oisinie – wysyczała
Cahan. W tamtej chwili wyglądała naprawdę groźnie. – Dobrze ci radzę, lepiej mi
powiedz.
Kiara nie przywykła do
widoku rozwścieczonej siostry. Co prawda Cahan czasem dawała się ponieść
emocjom, ale rzadko kiedy wydawała się aż tak niebezpieczna. Dziewczynie przemknęło
przez myśl, że przyszły mąż jej siostry będzie musiał być naprawdę cierpliwym
mężczyzną.
– Teraz wiem, czemu
rodzice nadali ci takie imię – wymruczał Oisin.
– Tak, najwidoczniej
zaraz po porodzie zauważyli, że nie będzie ze mną łatwo – uśmiechnęła się
krzywo dziewczyna. – A teraz powiedz wreszcie, o co takiego poprosiła Deirdre.
– Chciała, żebym
poszedł z nią do lasu…
Kiara głośno wciągnęła
powietrze, a Cahan się wzdrygnęła. Czy to oznaczało, że Deirdre postanowiła
wyjawić Oisinowi swoją tajemnicę? Czy powiedziała o polowaniach i, co więcej, o
znajomości z mieszkańcem Mór?
– Wiecie, o co chodzi?
– zauważył ich zdziwione twarze. – To w takim razie może mi wytłumaczycie,
czemu razem z jej adoratorami niosłem przez kilka mil harfę, potem musiałem
odejść, żeby nic nie widzieć i w końcu wrócić do domu.
– Harfę? – Cahan
wyglądała na tak samo zdziwioną, jak Oisin.
– A więc jednak nie wiecie…
Deirdre przyszła cała roztrzęsiona i poprosiła, żebym bez zadawania pytań
pomógł jej dostać się z harfą do Collie
Fada. Potem musiałem zostawić ją samą i obiecać, że odejdę prawie milę. W
drodze powrotnej Deirdre była naprawdę zrozpaczona, ale nie chciała powiedzieć,
o co chodzi.
Kiara nic z tego nie
rozumiała. Nie zdziwiłaby się, gdyby Deirdre poszła na kolejne polowanie albo
spotkanie z Lennanem. Ale granie w lesie? A może po prostu postradała zmysły…
– I co, naprawdę nie
podglądałeś? – zapytała Cahan. Widać było, że bardzo chciałaby poznać cel tej
wyprawy.
– Obiecałem… Musiałem
przypilnować tych jej adoratorów, bo byli bardzo ciekawi, o co w tym wszystkim
chodzi. Dźwięki doskonale niosą się po lesie, więc słyszeliśmy, jak grała,
chociaż znajdowaliśmy się dosyć daleko. Kiedy skończyła, przez jakiś czas
panowała cisza, a potem Deirdre przyszła do nas i poprosiła, żebyśmy zanieśli
harfę do domu. Wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć. Chciałem ją ponieść, ale
odmówiła.
Kiara przeczuwała, że
cała sprawa miała związek z osobą Lennana. Czy to on doprowadził Deirdre do tak
koszmarnego stanu? Ale jak zdołałby to zrobić? I po co Deirdre targała harfę do
lasu? To wszystko nie miało sensu. Cahan myślała podobnie, sądząc po wyrazie
jej twarzy.
– I co, nie powiedziała
nic na temat tej waszej wyprawy?
– Nie. Wyglądała, jakby
stało się coś naprawdę strasznego. Cała się trzęsła, miałem ochotę ją
przytulić…
– I była taka, kiedy
skończyła grać?
– Tak… Nie. To znaczy gdy
przyszła do mojego domu, nie była aż tak roztrzęsiona, ale i tak nie wyglądała
dobrze. To musi mieć związek z czymś, co wydarzyło się wcześniej, zanim mnie
odwiedziła.
– A kiedy dokładnie się
z nią widziałeś? – wtrąciła Kiara.
– Cztery dni temu.
– Ale to niemożliwe –
Kiara pokręciła głową. – Pięć dni temu wszystko było takie, jak zwykle. A skoro
dzień później Deirdre przyszła do ciebie…
– No właśnie, widzicie,
że to nie ma ze mną nic wspólnego – westchnął Oisin. – Nie widziałem jej od
tygodni, a potem dopiero pięć dni temu. A skoro to nie moja ani nie wasza wina,
to pewnie chodzi o jakieś problemy w domu.
Cahan pokręciła głową. Kiara
też nie sądziła, by Oisin miał rację. Żaden problem rodzinny nie mógłby wprawić
Deirdre w tak koszmarny nastrój. Nic zwyczajnego nie skłoniłoby dziewczyny do
grania w środku lasu i ciągnięcia ze sobą kilku młodzieńców.
– Lennan – warknęła
Cahan, zaciskając pięści.
– Słucham? – Oisin na
szczęście nie dosłyszał.
– Nie, nic – dziewczyna
machnęła ręką. – Po prostu coś przyszło mi do głowy. Spróbuję się dowiedzieć, o
co w tym chodzi i cię powiadomię.
Pożegnali się i
dziewczyny pospiesznie opuściły dom Oisina. Kiara nie sądziła, by rzeczywiście
powiedziały chłopakowi o wszystkim, jeśli rzeczywiście poznają prawdę. Musiałyby
wtedy wyjawić aż dwa sekrety Deirdre – ten dotyczący polowania i znajomości z
Lennanem.
– Jeśli to przez
Lennana, to chyba go zamorduję – warknęła
Cahan. – Nie znam go, ale już zaczynam go nienawidzić. A mówiłam
Deirdre, że ta znajomość nie jest dobrym pomysłem.
– Spokojnie, na razie
jeszcze niczego nie wiesz. Może naprawdę chodzi o problemy z jej matką… – Kiara
próbowała uspokoić siostrę choć z niezbyt zadowalającym skutkiem. – Poza tym
trudno będzie ci go zamordować, jeśli oddziela was Teorainn.
– Oj, uwierz mi, jeśli
to wszystko przez niego, znajdę jakiś sposób. Choćbym miała całe życie
poświęcić na zniszczenie tej granicy – warknęła Cahan. W przypływie złości szła
tak szybko, że Kiara niemal musiała biec. Suknia plątała się między jej nogami,
przez co dziewczyna kilka razy niemal się przewróciła.
– Pójdziemy do niej
teraz?
– Nie – Cahan pokręciła
głową. – Dajmy jej czas. Poza tym ja też muszę ochłonąć. Jutro się do niej
wybierzemy.
Kiara poczuła dreszcz
na plecach. Nie mogła się pozbyć wrażenia, że po tej rozmowie wiele się zmieni.
Zresztą, jakby się nad tym zastanowić, ostatnie tygodnie nieustannie obfitowały
w zmiany. Zapowiedź ślubu, znajomość Deirdre z Lennanem, tajemnice Cahan…
Idealny świat, w którym Kiara żyła, nagle wywracał się do góry nogami.
~*~
Jak zwykle mam u Was zaległości. Wszystkie nadrobię jeszcze dzisiaj.
Tak sobie mysle, ze skoro Cahan zabierze sie za niszczenie bariery, to jest szansa, ze granica przestanie istnieć :D trgo zycze Deirde. Biedna dziewczyna... Mam nadzieje, ze porozmawia z przyjaciółkami. A Keira...czy nie powinna byc bardziej zadowolona ze zbliżającego sie ślubu? Rozdział i inna perspektywa b mi skę podobały. Notka przejściowa, ale w porządku
OdpowiedzUsuńNo tak, Cahan jest tak uparta, że rzeczywiście mogłaby szybko unicestwić barierę.
UsuńKiara na pewno jest zadowolona, bo naprawdę ma idealne życie. Z drugiej strony targają nią obawy. Nagle musi stać się dorosła, wyjechać na sąsiednią wyspę i opuścić bliskich.
Dziękuję za komentarz!
Moim zdaniem wątpliwości Kiary są całkowicie zrozumiałe. To jasne, że poznała świetnego, wprost idealnego mężczyznę, który traktuje ją dosłownie jak księżniczkę (i mam nadzieję, że nadal będzie to robił), a przez to pragnie życia u jego boku i własnej rodziny. Jednocześnie to zupełnie normalne, że czuje smutek na samą myśl o odejściu z rodzinnego domu. To naturalne, bo jednak dziewczyna wkracza na nową ścieżkę, jeszcze nieznaną, niewydeptaną i musi zostawić za sobą wszystko to, co widziała na co dzień. Ale jestem pewna, że ta zmiana przyniesie jej same korzyści :) Choć nie wiem, jak będą się miały jej relacje z siostrą. Już teraz Cahan nieco się od niej oddaliła, bardzo widać zajęta swoimi ostatnimi przeżyciami. To niesamowite, jak strasznie ona i Kiara się różnią. Wierzę jednak, że mimo wszystko zawsze będą się wspierały i kochały.
OdpowiedzUsuńTo w sumie logiczne, że siostry w pierwszej chwili obwiniły Oisina za stan psychiczny Deirdre. I faktycznie ona już wcześniej czuła się koszmarnie, kiedy ten ciągle za nią chodził, zapewniał o swojej miłości, bo wiedziała, że nigdy tego nie odwzajemni. Ale no właśnie - uczucia, którymi darzy Oisina, czyli w większości zwykła sympatia i zaufanie, nie mogą się nawet równać z tym, co rozkwitło w dziewczynie wobec Lennana. I teraz Deirdre cierpi, bo zdaje sobie sprawę, w jak bardzo beznadziejnej sytuacji się znalazła. Chciała poznać smak miłości, tęskniła do niej, tymczasem zdaje się, że ulokowała swoje uczucia w kimś najmniej dla niej odpowiednim. No i jak na razie Lennan nie przejawia oznak odwzajemnienia, choć może się mylę. Nie wiadomo, czy słuchanie gry Deirdre coś mu uzmysłowiło - mam nadzieję, że tak, bo dzięki temu będę mogła trzymać kciuki za to, by Teorainn została zniszczona. Jeśli tylko Lennan odpowiedziałby Deirdre na "kocham cię", to poza Diamentową Granicą nic nie byłoby w stanie jej powstrzymać, żeby z nim być.
Rozdział o charakterze przejściowym, jak widzę, ale czytało się bardzo przyjemnie :) Fajnie poznać sytuację od nieco innej strony.
Pozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Kiara idealnie wpasowuje się w wymogi swojej społeczności, dzięki temu dostaje wszystko to, co najlepsze. Alan nie powinien więc okazać się dwulicowy i okrutny. Dziewczyna może spodziewać się raczej bajkowego życia :))
UsuńDeirdre obiecała Oisinowi, że weźmie z nim ślub, jeśli wkrótce się nie zakocha, a teraz nie wiadomo, czy jest zwolniona z tej umowy. Nie dość, że Lennan raczej nie odwzajemnia uczuć dziewczyny, to jeszcze dzieli ich Teorainn. Póki co Deirdre czuje się więc koszmarnie. Ale spokojnie, nie zamierzam przez kolejne 20 rozdziałów dostarczać jej jedynie powodów do płaczu ;))
O, widzę, że Kiara odczuwa stres przedmałżeński. W zasadzie to jej się nie dziwię, w końcu wychodzi za mężczyznę, którego ledwo co zna, a stresują się nawet kobiety, które znają przyszłego męża dość długo^^
OdpowiedzUsuńI w ogóle zachwycił mnie tak, że Kiara pójdzie w różowej sukni do ślubu, i że nie ma tego stereotypu w białej... Ja nawet wolałabym ubrać inną niż białą, hehe :)
Ta postawa Kiara i Cahan, że tak się martwią o Deirdre, bardzo mnie ucieszyła. Są naprawdę oddanymi przyjaciółkami i ciekawe, czy Deirdre powie im o tym, że ta naprawdę zakochała się w Lennanie.
Pozdrawiam serdecznie :*
W świecie Kiary takie śluby po krótkiej znajomości nie są niczym nadzwyczajnym. I tak ma szczęście, że mogła mieć wpływ na to kogo poślubi, a nie jedynie posłusznie poddała się woli rodziców. Ale mimo wszystko trudno się nie stresować, jeśli życie nagle ma się diametralnie zmienić. Nawet jeśli będzie to dobra zmiana.
UsuńDziękuję za komentarz!
Wcale się nie dziwię, że Kiara odczuwa stres. Te wydarzenia dzieją się bardzo szybko, ledwo zna swojego przyszłego męża, a jej życie niebawem odwróci się do góry nogami. W sumie sama nie wiem, czy Kiara jest gotowa na bycie żoną i matką. W moich oczach to taka delikatna, naiwna dziewczyna, której pasuje zrywanie kwiatków na łące, a nie rodzenie dzieci:D Ale skoro właśnie tego pragnie...
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie czemu dziewczyny nie poszły od razu do Deirdre, tylko o Oisina. Chłopak na pewno będzie się teraz martwił i coś mi się nie wydaje, że zapomni o tym "Lennanie", co to się Cahan wymsknął niechcący. Może jest naiwny, ale chyba nie aż tak bardzo...
W ostatnich rozdziałach miałam wrażenie, że przyjaźń dziewczyn się trochę popsuła, a różnice między nimi stają się coraz wyraźniejsze. Ale teraz widać, że one mimo wszystko są ze sobą bardzo związane, a ich przyjaźń nadal mocna i trwała. I bardzo mnie to cieszy!
Czekam na kolejny rozdział! ;)
Pozdrawiam! ;*
Jak na standardy opisanego w opowiadaniu świata, Kiara jest już dostatecznie "dorosła" na bycie żoną i matką. I sama zdaje sobie sprawę z tego, że w jej wieku wypada mieć już przynajmniej narzeczonego. Ale o prawdziwej gotowości do małżeństwa trudno mówić, skoro Kiara praktycznie nie zna Alana. Z drugiej strony on wydaje się idealnym kandydatem na głowę rodziny, więc mimo obaw Kiara raczej przede wszystkim się cieszy.
UsuńDziękuję ze komentarz
Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award! Więcej szczegółów znajdziesz tutaj: http://kasyczi.blogspot.com/2016/09/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cahan! <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać rozmowy z Deirdre. Ciekawe,czy wyzna im prawdę?
Nie lubię Oisina. Wydaje mi się, że nie jest taki idealny, na jakiego wygląda.
Bariero, zniknij! Wtedy Deirdre i Lennan mogliby być razem. Chociaż z drugiej strony nie wiadomo, czy L chciałby z nią być. Może traktować D jak zwykłą przyjaciółkę.
Czekam na kolejny rozdział!
Oisin trochę namiesza, ale mimo wszystko jest wartościowym chłopakiem. Po prostu bardzo nieszczęśliwie się zakochał i przez to nie ma zbyt udanego życia.
UsuńTeorainn nie zniknie tak łatwo, bo było by mniej ciekawie ;))
Witam :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA
http://anielskie-dusze.blogspot.com/p/nomy-do-lba.html
PS: Kiedy kolejny rozdział Pocałunku Śmierci? ;3
To zadziwiające, że jestem już tak blisko końca. Trochę smutno, że tak niewiele mi zostało, bo historia naprawdę cudowna i widać, że przemyślana, a nie wytwarzana "ot tak, bo to modne, bo chcę i już".
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że dziewczyny są tak z sobą zżyte, niemal jakby były wszystkie trzy siostrami.
Tego O jakoś nie lubię, jest takim totalnym mamlasem.
Natomiast co do wychodzenia za mąż i oczekiwania na swoje dzieci, gdy jeszcze się samej ma poczucie, że jest się dzieckiem, to ja doskonale mogę to zrozumieć. Sama choć planowałam ciąże i cieszyłam się z niej, to jak zobaczyłam Amandę (moją córcię) i była taka maleńka, to pierwszą myślą było jak ja ją ochronie, jak się nią zajmę, bo dotarło do mnie, że ja jeszcze sama potrzebowałabym kogoś kto by mnie chronił, mną się zajmował. Myślę, że każda kobieta czuje podobnie i to niezależne od wieku, nieważne czy ma się tych dwadzieścia wiosen, czy szesnaście, czy trzydzieści. Mam koleżankę co w wieku czterdziestu kilku lat zaszła w drugą ciąże i też była przerażona, bo już nie pamiętała jak to jest, bo syna przecież miała już dorosłego. Twoja bohaterka jest jednak bardzo zapobiegawcza, bo ją przeraża sama myśl, a mnie to dopiero naszło takie myślenie na porodówce. No ale ją od początku kształtowałaś na taką rozsądną, myślącą nad każdym krokiem nim go wykona. Muszę ci więc pogratulować postaci, ich stałości.
Właściwie podczas pisania miałam taki moment, że porzuciłam "Teorainn" na dłuższy czas, bo koncepcja mi się kompletnie rozminęła z rzeczywistością. Wszystko dlatego, że pisałam pod wpływem impulsu, bez dokładnego planu i nagle nie wiedziałam już o czym piszę. Dopiero po kilku miesiącach zabrałam się za uporządkowanie wszystkiego i dopisanie reszty.
UsuńOisina raczej trudno lubić. Można mu co najwyżej współczuć, bo nieszczęśliwie się zakochał. Z drugiej strony sam daje sobą pomiatać.
Dziękuję za miłe słowa. Kiara jest stałą postacią, ale za to Lennan i Deirdre przejdą z czasem przemianę. Zresztą już trochę zmieniają się im charaktery (swoją drogą jeśli już Deirdre Cię irytuje, to aż boję się pomyśleć, co będzie potem ;p )