piątek, 21 lipca 2017

# inne: Wady i zalety bycia copywriterem

Trudno nie zauważyć, że na blogspocie w ostatnim roku bywałam rzadko. Po pierwsze pójście na studia było dla mnie dużym przeskokiem, a na dwa miesiące przed każdą sesją byłam praktycznie wyłączona z życia. Blog został zepchnięty trochę na dalszy plan też za sprawą pracy, której podjęłam się w tym roku - mam na myśli copywriting. Uznałam, że jako przerywnik między rozdziałami "Teorainn" napiszę więc trochę o tym, czym aktualnie się zajmuję i jakie ma to wady i zalety.

1. Żeby się wybić, potrzeba czasu
Z copywritingiem jest trochę inaczej niż z większością dorywczych prac. Tutaj praktycznie cały pierwszy miesiąc trzeba spisać na straty. Oznacza to, że pracuje się dużo, a zarabia raczej niewiele. Jeśli jednak przebrnie się przez ten początkowy etap, potem jest już łatwiej. Zaczyna się od tak zwanych tekstów preclowych, które są warte dosłownie kilkanaście groszy. Dopiero, kiedy uzyska się co najmniej trzy oceny od klientów, można wysłać aplikację o pisanie tekstów, które przynoszą zyski. Nie każdy klient wystawia jednak oceny. Bywa więc, że napisze się 50 precli i dopiero wtedy dostanie się 3 oceny. Niektórzy mają jednak szczęście i już po napisaniu trzech tekstów mogą aplikować dalej. Stawki za teksty zależą od średniej ocen, więc po zaakceptowaniu aplikacji na tak zwane teksty zapleczowe, tematyczne czy specjalistyczne, pierwsze z nich pisze się na niższej stawce. Tu znów trzeba się naprawdę przyłożyć, by dostać ocenę 6 i dostawać najlepsze wynagrodzenie.

2. Można nauczyć się pisać na każdy temat
I to nie jest przesada. Pisałam już całe serie tekstów o pieluchach dla dzieci, specjalistyczne teksty o gontach bitumicznych, o istnieniu których do niedawna nawet nie miałam pojęcia, nie wspominając już o ekspertyzie skupu złota i srebra czy porad dotyczących kupna najlepszej wiertarki albo grilla. Ostatni hit to tekst o odwodnieniu liniowym w domu na 15 tysięcy znaków. Na początku może być trudno, a potem teksty na 3 tysiące znaków to kwestia 10-15 minut.

3. Można wiele nauczyć się o internecie
Często słyszy się słowa nie wierz w to, co czytasz w internecie. I z jednej strony wszyscy o tym wiedzą, z drugiej nie do końca są świadomi prawdziwości tego stwierdzenia. Pisałam już teksty dosłownie z każdej dziedziny - jestem "ekspertem" od architektury, ekonomii, księgowości, wychowania dzieci i wszystkich rzeczy, o których tak naprawdę nie mam pojęcia. Zazwyczaj oczywiście również opieram się na treściach znalezionych w internecie. W dużej mierze one również pisane są przez copywriterów i widząc, w jaki sposób ja pracuję i jaką mam wiedzę na te wszystkie tematy, bardzo ostrożnie podchodzę do tego, co czytam na stronach internetowych. Kiedy teraz ktoś mówi mi, że przeczytał coś w internecie, myślę sobie, że równie dobrze to ja mogłabym być autorem takiego tekstu.

4. Ma się elastyczne godziny pracy
To zdecydowanie największa zaleta copywritingu. Potrzebuję pieniędzy - biorę dużo zleceń, nie chce mi się pracować albo nie mam na to czasu - nie podejmuję się pisania żadnego tekstu. Jeśli  wie się, w jakich godzinach najlepiej zaglądać na stronę albo ma się sprawdzonych klientów, którzy podsyłają zlecenia indywidualne, nie ma większych problemów ze złapaniem zleceń. Przy 2-3 godzinach pracy dziennie, jeśli już wie się, jak pisać, żeby robić to szybko, a jednocześnie zgodnie z wymaganiami klientów, spokojnie można dziennie zarabiać około 100 zł. Biorąc pod uwagę większość prac dla studentów płatnych 13-15 zł za godzinę, jest to dobre rozwiązanie. No i dużym plusem jest to, że można pracować z każdego miejsca. Wystarczy laptop albo telefon, jeśli ktoś umie szybko na nim pisać (choć ja akurat do tego grona nie należę).

5. Występuje duże zmęczenie materiałem
Nie wiedziałam, jak inaczej nazwać ten podpunkt, który uważam za największą wadę copywritingu i główny powód mojej rzadkiej obecności na blogu. Copywriting często po prostu "odmóżdża". Kiedy piszę jednego dnia 15 tekstów dotyczących zabiegów kosmetycznych, wyboru najlepszego narożnika czy 20 opisów butów, po prostu nie mam siły na twórcze pisanie. Nawet jeśli znalazłabym na to czas, to brakuje siły, a głowę mam w pewnym sensie przeciążoną. Zazwyczaj kończy się na tym, że popatrzę się chwilę w puste okienko worda, napiszę kilka zdań i od razu je wykasuję. A czasami po uznaję, że szkoda czasu na twórcze pisanie, skoro mogę w tym czasie trochę zarobić. Planuję w te wakacje zrobić sobie chociaż tydzień przerwy od pracy i spróbować wrócić do twórczego pisania, a od przyszłego roku spróbować to wszystko jakoś wypośrodkować, żeby nie rezygnować z "prawdziwego" pisania. Zobaczymy, jak to wyjdzie.

6.  Ma się szansę na atrakcyjne zarobki
Oczywiście nie dla każdego. Dla osoby, która ma stałą pracę, taki copywriting to praktycznie żaden zysk. Ale dla studentki, która potrzebuje pieniędzy jedynie na wakacje i bieżące potrzeby, to idealne rozwiązanie. Najbardziej lubię świadomość, że jestem w stanie zarobić praktycznie na wszystko, czego potrzebuję. Co prawda czasem wymaga to dużej ilości pracy, ale jednak jeśli na czymś mi zależy, to po prostu piszę więcej.

7. Można się czegoś nauczyć
A właściwie można się wiele nauczyć. Wyżej co prawda wspomniałam, że nie są to rzetelne informacje, ale mimo wszystko w tym roku bardzo poszerzyła się moja wiedza ogólna. Do tej pory nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo wpływa to na rozmowy z innymi ludźmi. Ostatnio jest coraz więcej tematów, o któryś ktoś wspomina, a ja wiem, o co chodzi, bo akurat pisałam o tym teksty. Dowiedziałam się między innymi, czym jest efekt latte, o którym wcześniej nie słyszałam (a przynajmniej nie wiedziałam, że właśnie tak się to nazywa), wiem już, czym są wspomniane już wyżej gonty, jak działa cewka zapłonowa w samochodzie, czy co to są księgi przychodów i rozchodów i o dziwo te rzeczy naprawdę przydają się w rozmowach. Bynajmniej nie jest to wiedza szczegółowa, zresztą wydaje mi się, że szczegółowych informacji lepiej nie szukać w internecie właśnie dlatego, że jest tam wiele tekstów copywriterów. O ile ogólniki przedstawiane w takich artykułach raczej nie powinny zawierać błędów, to inaczej już może być ze szczegółowymi informacjami. Nauczyłam się też kilku rzeczy, które może przydadzą mi się na studiach. Pisałam teksty w oparciu o artykuły kodeksów czy rozporządzeń i miałam okazję wykorzystać zdobytą w tym roku wiedzę.

8. Można poczuć dużą satysfakcję
Co prawda teraz już raczej nie bawię się w wyszukiwanie swoich tekstów w internecie i sprawdzanie, na jakie strony trafiły. Wiem jednak, że jest kilka takich serwisów, które zawierają praktycznie tylko teksty mojego autorstwa, a to sprawia dużą satysfakcję. Mam tu na myśli raczej strony serwisów samochodowych czy sklepów z meblami, w których wszystkie podstrony typu "o nas", "nasza oferta" czy "dlaczego warto skorzystać z naszych usług". Nie jest to wielkie osiągnięcie i taki rodzaj satysfakcji trudno porównać z satysfakcją odczuwaną przez ludzi wykonujących "prawdziwą pracę". Nie zmienia to jednak faktu, że można mieć z tego radość. Tak samo jak cieszy, kiedy zadowolony klient podsyła kolejne indywidualne zlecenia, zamiast wrzucać je do głównej bazy, do której dostęp mają wszyscy copywriterzy. Cieszą również komentarze do ocen zostawianych przez zadowolonych klientów.

9. Nie zawsze jest praca
Jeśli dużo się pisze, zazwyczaj dostaje się zlecenie indywidualne, a poza tym jest się zorientowanym, w jakich godzinach dodawane są zlecenia. Są jednak takie dni, kiedy żaden klient nie dodaje zleceń i mimo chęci, żeby pracować, a nawet potrzeby, by zarobić jak najszybciej, pojawia się problem. Dlatego właśnie copywriting to typowa praca dorywcza i trudno traktować pisanie tekstów jako stałe źródło dochodów. Są jednak ludzie, którzy potrafią z tego wyżyć i to nawet na dobrym poziomie. Ale to już raczej inny poziom pisania, bycie freelancerem, a nie działanie poprzez stronę zrzeszającą copywriterów. Osoby z samodzielną działalnością gospodarczą zazwyczaj o wiele wyżej się cenią, zresztą nic dziwnego, bo ich teksty prezentują zupełnie inny poziom.

Gdybym miała powiedzieć, czy copywriting ma więcej wad czy zalet, powiedziałabym, że zalety przeważają. Co prawda jest też wiele momentów, kiedy naprawdę nie mam ochoty dalej pisać, ale jednak póki co nie zamieniłabym tej pracy na inną. Mam jednak na dzieję, że na dłuższą metę nie zabije to mojego zapału do pisania czegoś bardziej ambitnego.

1 komentarz:

  1. jako praca dorywcza, a już szczególnie dla studenta lubiącego pisać, to z pewnością ciekawa praca i właściwie nawet żaluję, że nigdy nie sprobowałam :D dzięki Twojemu tekstowi dowiedziałam się i o gontach, i o efekcie latte, więc edukacyjne działanie z pewnością jest :D dziękuję za to. Bardzo ciekawytekst, ale faktycznie trzeba uważać n to, co i gdzie czyta się w necie :P

    OdpowiedzUsuń